Polak szczęśliwy po olimpijskim występie. „Będę kręcił miody”
Artur Brzozowski był najlepszym z Polaków w chodzie na 20 kilometrów. W końcówce dystansu szedł zdecydowanie szybszym tempem niż wcześniej i to pozwoliło mu na awans na 27. pozycję. Na twarzy 39-letniego reprezentanta naszego kraju można było zauważyć wielką radość. Brzozowski zdaje sobie sprawę, że zbliża się do końca kariery i jego ostatnie igrzyska odbywały się na trasie w pobliżu wieży Eiffla.
Brzozowski dotarł do końca kariery
Przychodzi taki moment w życiu sportowca, kiedy zdaje sobie sprawę, że musi odejść na sportową emeryturę. Brzozowski jest uradowany z faktu, że w ostatnim olimpijskim starcie po prostu spisał się na tyle dobrze, by go ukończyć.
– To był ostatni olimpijski taniec. Jak pięknie. Nie mogłem sobie wyobrazić lepszego zakończenia olimpijskiej przygody i prawdopodobnie kariery. Nie spodziewałem się wielkiego wyniku. Najważniejsze było zatem ukończyć – powiedział w rozmowie z Interią.
Brzozowski zajmie się pszczelarstwem
Polski chodziarz w przeszłości dorabiał m.in. na budowie. Pokazywał nie raz, że żadna praca nie jest mu straszna. Teraz został zapytany o to, jak będzie wyglądała jego przyszłość po zakończeniu kariery. Przyznał wprost, że nie zamierza rezygnować ze swojej wielkiej pasji, jaką jest pszczelarstwo. Ma nawet własną pasiekę.
– Z chodu da się utrzymać, z żebrania da się utrzymać, to z pszczelarstwa również. Trzeba tylko w to wierzyć. W pszczelarstwie stawiam na jakość. Będę zatem może kręcił miody – zakończył Brzozowski.
Najlepszy wynik na igrzyskach olimpijskich „Brzoza” zaliczył trzy lata temu w Tokio. Wówczas w rywalizacji na 50 kilometrów zajął 12. miejsce. Jego przyzwoity wynik był jednak przyćmiony przez Dawida Tomalę, który sensacyjnie został triumfatorem tej konkurencji. Tymczasem w Paryżu Tomala jest tylko rezerwowym, a jego starszy kolega w piękny sposób puentuje swoją karierę.